21.05.2010-Gryfland DTT jazda na czas dwójkami
Piątek, 21 maja 2010
· Komentarze(0)
Kategoria wyścigi
Pierwszy start. W sumie to celem był maraton ale ze względu na to, iż i tak musiałem przyjechać dzień wcześniej więc czemu nie wystartować w czasówce? Tylko pojawił się mały problem. Z kim wystartować? Skoro wszyscy …hm.. już mają partnerów do jazdy ;-) Pomyślałem o kilku znajomych..nie. W końcu wpadło mi do głowy, że to przecież open i dziadek z wnukiem może jechać razem ;-) Poprosiłem kolegę. Zgodził się. OK. Partner jest ale… za dobry! I w dodatku jaki ma sprzęt. No tak. Ugotuję się nawet na jego kole. Trudno. Tylko szkoda by go było zawieść kiedy specjalnie przyjedzie na tę czasówkę. Moja moc FTP jest niewiadomą ale nie jest z nią tak źle. Jakoś to będzie. Nie spadłem jeszcze z koła nawet jak bardzo bolało. Trochę przekombinowaliśmy. Umówiliśmy się na modyfikację mojego sprzętu. Inne koła czasowe, manetki. Potem okazało się, że mieliśmy mało czasu. Przełożyłem co się dało, wyregulowałem. Rozgrzewki już nie zrobiłem. Start. 20km z nawrotem przy ruchu otwartym. Niebezpieczne to. Zwłaszcza na zakrętach. Adrenalina fałszuje realne poczucie prędkości. Można zbyt szybko wjechać w zakręt i wypaść na drugą stronę. Przy otwartym ruchu to bardzo niebezpieczne. Wystartowaliśmy. 1-2km po kostce. Uff.. uwielbiam jazdę rowerem a zwłaszcza czasowym po kostce To jest potężny stres…. dla roweru! Po wyjeździe już na asfalt Michał ułamał ramię od lemondki. Krótka decyzja. Wracamy, naprawimy i spróbujemy, jak sędziowie pozwolą ponownie wystartować. Podczas naprawy zauważyłem, że coś mi brzęczy w tylnym kole. Okazało się, że szprycha jest pęknięta. Koło biło zbyt mocno ocierając o klocki. Wymiana koła, regulacja magnesów od liczników i kolejne minuty. Wróciliśmy na start ale sędziowie nie pozwolili na startować tłumacząc, że wszyscy już wystartowali i nie będą na nas czekać. Wystartowaliśmy jednak dla siebie. Michał ostro pociągnął. Dałem kilka zmian po czym zacząłem się martwić czy dam radę utrzymać mu koła do mety. Nie miałem czasu na myślenie o pozycji, mięśniach, oddechu, rytmie. To była walka. Walka z zaciśniętymi zębami do upadłego. Tempo niesamowite jak na istniejące warunki. 43-45km/h cały czas. Czy z wiatrem czy pod. Michał wychodząc na zmianę potrafił jechać kilka kilometrów nie zwalniając!
Dobiliśmy do mety. Uff.. czas 27:15 na moim Ergomo.
Wieczorem dostałem SMS od Michała, że czas zwycięzców to 27:42
Dobiliśmy do mety. Uff.. czas 27:15 na moim Ergomo.
Wieczorem dostałem SMS od Michała, że czas zwycięzców to 27:42