5.06.2010-Brodnica Superczasówka 37km.

Sobota, 5 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria wyścigi
Ciężka próba ale bardzo fajna i ekscytująca. Rozważałem jak przygotować rower. Czy kosztem generowanej mocy, obniżyć lemondkę i uzyskać lepszą pozycję aero czy odwrotnie. Nie było już czasu na jednoczesne obniżenie lemondki i dostrojenie się do nowej pozycji. Zdecydowałem się na to pierwsze. Założyłem, że do półmetka muszę utrzymać średnio te 300 watów a po nawrocie .. cóż puścić wodze fantazji ;-) To jednak długa prawie godzinna czasówka. Opór aero może być decydujący w porównaniu do utraconych kilku-kilkunastu watów ze względu na niższą pozycję. Bardzo trudno było trzymać się założonej mocy ze względu na moją wagę 83kg i bardzo pofałdowaną trasę. Byle jaka hopka a na liczniku 400 watów. Pierwsze 4km moc nie spadała poniżej 350 watów a bardzo często przekraczała 400 watów. Efektem było dogonienie wcześniej startującego zawodnika. Troszkę odpuściłem. To jednak godzina jazdy więc trzeba rozłożyć siły. Po jakimś czasie dogoniłem kolejnego i następnego. Przestałem liczyć bo nie wiedziałem czy to moja kategoria czy wcześniejsza. Średnia prędkość i tak nie wróżyła cudownego wyniku. Te hopki dobijały. Ech ta waga. Gdybym ważył z 70-75kg a to i tak waga dla mnie ze sporym zapasem (174cm) to wjeżdżałbym na nie na 300 watach z prędkością 35-40km/h. Po nawrocie na jednym z podjazdów miałem 27km./h i 450 watów. Masakra.
Było wcinać w zimie lody? Pizze i słodkości? ..to cierp teraz i żałuj..  ale co z tego jak i tak za późno  ale co zjadłem to moje i nikt mi nie odbierze ;-) Kolejne kilometry mijały. Miałem wrażenie, że hopki są coraz ostrzejsze i trudniejsze. To wiatr. Jednak teraz wieje w twarz. Analizuję.. z trudem. 4 km do mety to będzie zjazd więc ze 6km przed metą mogę „pójść w trupa” lub chociaż spróbować. Przyciskam. Kolejny zawodnik. Z przodu widzę następnego z dwójką w numerze. Chyba moja kategoria. Doganiam i wyprzedzam. Dojeżdżam do tych ostatnich 4 km. Jest łatwiej, lżej. Zrzucam na niższy bieg i cisnę na twardo coraz mocniej. Wyprzedza mnie van audi, który po chwili dostosowuje prędkość do przepisów czyli 50km/h. Tyle to i ja jadę ale mogę więcej. Zmusza mnie do ekstremalnego wysiłku i wyprzedzam audi przed metą. Czas 56:47 i średnia 39,6km/h daje mi pierwsze miejsce w kategorii 40-50 lat. W sumie to byłbym drugi. Mój dobry kolega startujący za mną doszedł mnie do półmetka i mało prawdopodobne, że wymiękłby później. Po nawrocie przebił dętkę i po jeździe. Ale to mistrz. Prawdziwy cyborg z natury i wegetarianin. Przegrać z nim to nie porażka. A szkoda bo pokazałby 20 i 30-latkom co potrafią panowie około 50-taki. Jestem przekonany, że uzyskałby najlepszy czas w open. Mój czas dał mi pierwsze miejsce w kat.C. Wygrałem z przewagą ponad 3 minut. Wśród open mój czas był 6 ze stratą ponad 2 minut. Mimo blisko 50 lat jednak trudno mi się nie oprzeć i nie porównywać jeszcze z 20-30-tkami

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!